sobota, 9 lutego 2013

university versus market

Znalazłem genialny artykuł o studiach.

Here's another great text.


Read this as well. - especially page 4









Na rynku pracy nie potrzeba aż tylu dziennikarzy, politologów czy historyków sztuki, nie mówiąc już o europeistach i psychologach.


– Jeżeli młodzi ludzie wybierali studia bez wartości rynkowej, dziś muszą się obudzić, przebranżowić, jak robili to ich rodzice po 1989 roku. Albo czekać na cud – dodaje. Cud pewnie nie nadejdzie, bo duże firmy powstawały w Polsce kilkanaście lat temu. W czasach kryzysu stawiają na doświadczonych pracowników. – A niby dlaczego mają ich zwalniać, żeby zatrudnić młodych i nieopierzonych? To nielogiczne – tłumaczy dr Rostkowski.
Młodym potrzebna jest świadomość, że nikt niczego nie poda na tacy. Wie o tym Magdalena A. Olczak, która mniej więcej w tym samym czasie co Ola Komorowska bujała się na trzepaku. – Najpierw zdawałam na wydział aktorski. Kiedy się nie dostałam, złożyłam papiery na dziennikarstwo. Gdy przyjechałam do Warszawy, czułam się trochę jak bohaterka „Seksu w wielkim mieście”.Miałam szpilki i staże w redakcji. Szybko jednak dotarło do mnie, że na wolny komputer w redakcji można czekać godzinami. Zaczynały się zwolnienia, moi koledzy z wieloletnim stażem tracili pracę. Ja, chociaż już pisałam samodzielnie teksty ekonomiczne, postanowiłam się przebranżowić. Uznałam, że dziennikarstwo nie ma przyszłości. Zajmuję się teraz komunikacją spółki giełdowej z analitykami, inwestorami oraz mediami ekonomicznymi. Zanim wstanę z łóżka, sprawdzam w telefonie, jak wczoraj zamknęła się giełda w USA i co się stało na rynkach azjatyckich. Uczę się inwestować, wzięłam kawalerkę na kredyt – mówi.
Jej szef Andrzej Różycki także ma 
24 lata i jest już współwłaścicielem funduszu Tar Heel Capital i założycielem firmy www.innercorp.pl. – Nie miałem czasu grać na studiach w tenisa jak moi rówieśnicy. Zasuwałem ciężko, ale dziś zatrudniam młodych ludzi, dając im możliwie dużo swobody w realizacji projektów – cieszy się. Szybko zrozumiał, że Polska jest w światowej czołówce pod względem upowszechniania wyższej edukacji. Znacząco przewyższamy pod tym względem takie kraje, jak Wielka Brytania, Francja, Japonia, Włochy czy Holandia. – A to znaczy, że co roku wypuszczamy na rynek nadprodukcję absolwentów z dyplomem. Kiedyś „student” brzmiało dumnie,do mnie szybko dotarło, że studia nic mi nie dają, że sam muszę szukać sobie możliwości doszkalania w zawodzie – stwierdza. Poszedł na trzymiesięczną praktykę za darmo w funduszu, którego teraz jest współwłaścicielem. Było ciężko, ale kto powiedział, że sukces ma przychodzić łatwo?

Menedżerów średniego szczebla dopiero podczas pracy przygotowujemy do samodzielnego rozwiązywania problemów i podejmowania decyzji. Mają dużo wiedzy, ale niemal żadnych umiejętności praktycznych - dodaje.

Na szczęście studenci sami wiedzą, że nawet najlepsze dyplomy nie wystarczą. Według badań agencji pracy Start People ok. 90 proc. kończących studia w Trójmieście i Łodzi uważa, że warsztaty zawodowe na uczelniach są kiepskie, a prawie 60 proc. mówi, że dyplom nie da im wystarczającego doświadczenia, by konkurować o dobrą pracę.

Oferta uczelni jest dziś rzeczywiście zaprzeczeniem potrzeb polskiej gospodarki. Najczęściej wybieranymi kierunkami są ekonomiczne i administracyjne (23 proc. studentów), społeczne (13,9 proc.), pedagogiczne (12 proc.) i humanistyczne (8,8 proc.). Na stu żaków kierunek inżynieryjno-techniczny obiera niespełna siedmiu, a informatyczne – ledwie pięciu. Oni mogą być spokojni o zatrudnienie, to zawody deficytowe w polskiej gospodarce. W najbliższych 15 latach podaż informatyków i inżynierów na polskim rynku pracy będzie – jak szacuje firma Work Service – o ponad jedną trzecią mniejsza od popytu. Humanistów, ekonomistów i speców od marketingu pracodawcy mają natomiast na pęczki, mogą więc dyktować warunki pracy i płacy.

Największą gwarancję zatrudnienia i wysokiej płacy daje informatyka. Dziś to jedyna grupa zawodowa, która nadal dyktuje warunki na rynku. Bezrobocia nie muszą się także obawiać lekarze. Jednocześnie gwarantem sukcesu na rynku pracy przestały być takie zawody, jak prawnik i architekt.

Magister na zmywaku 

Nie wyobrażają sobie pracy, która zajmuje całe dnie. Oczekują, że będzie czas na hobby, na obejrzenie filmu, na rodzinę. I że będzie praca na etat. Może być w redakcji internetowej.
Koledzy z klasy Pauliny Otterstein w większości wybrali ekonomię albo zarządzanie. To kolejne po prawie najbardziej popularne kierunki na Uniwersytecie Warszawskim. Po nich są zarządzanie i psychologia. Na Uniwersytecie Jagiellońskim przoduje kierunek lekarski, a potem prawo. W Poznaniu po prawie są psychologia i filologia angielska.
Studentki śmieją się z dyskusji o życiowości kierunków studiów. – Z pracą po prawie też nie jest łatwo, a zrobienie aplikacji to problem – mówi Paulina Semik z Łukowa. 
– Myślę, że nie o samo dziennikarstwo chodzi – stwierdza Marta Ryłow. – Wszyscy mamy świadomość, że nie ma pracy, że ludzie po studiach zmywają naczynia.
Więc są zgodne: co za różnica, jakie skończą studia?

Z raportu europa 2020
Warto podkreślić, iż niemal połowa respondentów szkół wyższych zauważa deficyt w zakresie umiejętności studentów w obszarze przedsiębiorczości i orientacji rynkowej – bez względu na kierunek kształcenia. Równie często podkreślają oni brak wystarczającej umiejętności absolwentów w analizowaniu rynku pracy i rozważnego poruszania się w jego obrębie.Warto podkreślić, iż niemal połowa respondentów szkół wyższych zauważa deficyt w zakresie umiejętności studentów w obszarze przedsiębiorczości i orientacji rynkowej – bez względu na kierunek kształcenia. Równie często podkreślają oni brak wystarczającej umiejętności absolwentów w analizowaniu rynku pracy i rozważnego poruszania się w jego obrębie.

Umiejętność uczenia się przez całe życie, chęć podnoszenia kwalifikacji, znajomość realiów rynku i jego tendencji to kompetencja niebrana na ogół pod uwagę w programach szkół wyższych.[1]
Reorientacja oferty dydaktycznej uczelni z obszaru wiedzy naukowo-encyklopedycznej do obszaru wysokich kwalifikacji i umiejętności zawodowych wymaga zmiany paradygmatu programów edukacyjnych w obszarach kształcenia wskazanych jako kluczowe dla realizacji celów strategii „Europa 2020” w zakresie większej społecznej i ekonomicznej odpowiedzialności programów nauczania. Koniecznymi ramami brzegowymi programów dydaktycznych skierowanych na rynek miejsc pracy wysokiej jakości w dobie szybkich zmian technologicznych stają się:
1.    Rozwijanie przedsiębiorczości w programie - regularny przepływ studentów i wykładowców z uczelni do przedsiębiorstw oraz stała obecność przedsiębiorców w środowisku akademickim; konferencje, staże i projekty robocze wykonywane z przedsiębiorcami; rozwój kultury przedsiębiorczości oraz praktycznej wiedzy o prowadzeniu MŚP w sektorach i branżach związanych z danym obszarem kształcenia.
Nowe programy nauczania sprzyjające zwiększaniu szans na rynku pracy - włączanie do programów nauczania umiejętności przekrojowych, podstaw ekonomii i techniki; interdyscyplinarność i transdyscyplinarność; większa rola społecznej i ekonomicznej odpowiedzialności programów nauczania.

Warto nadmienić, iż badane uczelnie deklarują podtrzymywanie w obecnych programach edukacyjnych niekorzystnego trendu dostarczania absolwentom wiedzy wąskiej/specjalistycznej (a więc podatnej na szybka dezaktualizację) w ścisłych i przyrodniczych obszarach kształcenia.


Odsetek przedstawicieli uczelni wyższych w poszczególnych obszarach kształcenia deklarujących głównie wąską, specjalistyczną wiedzę swoich absolwentów, uzyskaną w wyniku studiów




Bez wątpienia skuteczność reorientacji oferty dydaktycznej uczelni w największym stopniu zależy od kompetencji i wiedzy pracowników dydaktycznych o rynku „pierwszej pracy” absolwenta danego obszaru kształcenia. Jak wspomniano wcześniej, z deklaracji badanych przedstawicieli uczelni wyższych można wyciągnąć wniosek, iż wiedza ta bywa przypadkowa, niesystematyczna oraz ograniczona do regionalnego rynku pracy.
Jak wynika z dostępnych opracowań badawczych na temat procesu budowania kadr obszarów kształcenia[1] programy dydaktyczne często układane są pod pensum kadry naukowej. Analizując kierunki profesjonalizacji kadry naukowej i dydaktycznej polskich uczelni należy stwierdzić, iż zdobywa ona wiedzę w zakresie ekspertyz, prac naukowo-badawczych, nie zaś w zakresie prac wdrożeniowych, procesowych wymaganych na rynku pracy od studentów. Kadra dydaktyczna posiada kompetencje i umiejętności naukowe, nie zaś praktyczne. Trudno więc oczekiwać, aby przygotowała ona kadry przemysłu, usług specjalistycznych w stopniu wystarczającym do zdobycia pierwszej pracy. 
Tezę tę potwierdzają również wyniki badania CAWI. Mniej więcej połowa przedstawicieli badanych uczelni potwierdza, iż nie częściej niż co drugi pracownik dydaktyczny ma bieżący kontakt z zawodem kierunkowym, wykraczający poza pracę naukową. Średnio w 20% badanych uczelni odsetek pracowników dydaktycznych mających kontakt z zawodem, dla którego kształci studentów nie przekracza 10%. Pod tym kątem (odsetka pracowników dydaktycznych zatrudnionych w danej branży) zdecydowanie najgorzej sytuacja przedstawia się w obszarze ochrony środowiska, najlepiej zaś w naukach prawnych i medycznych.



Podstawowym warunkiem społecznej i ekonomicznej odpowiedzialności programów edukacyjnych w zidentyfikowanych obszarach kształcenia staje się więc rozwijanie standardów współpracy kadr uczelni z biznesem, nie tylko w zakresie prac badawczo-rozwojowych, ale również w zakresie poznawania nowych technologii i wymagań stawianych ich podopiecznym. Standard bieżącej współpracy może przyjąć następujące formy:
1.    Learning by doing - staże, programy mobilności badawczej oraz wspólne projekty z przedsiębiorcami, wymagające od kadry dydaktycznej czasowej pracy u przedsiębiorcy w celu poznania specyfiki firmy, branży i jej bieżących potrzeb.
2.    Współpraca w przeciwnym kierunku – np. uczestnictwo przedstawicieli przedsiębiorców we władzach uczelni, w tworzeniu planów badań, komisjach ds. programów nauczania oraz systemach zapewniania jakości.
3.    Otwarcie uczelni na kształcenie przez całe życie. Rola kształcenia osób już pracujących. Ten typ kształcenia wymaga bliskich kontaktów pomiędzy uczelniami a przedsiębiorstwami.

Wyniki badania CAWI, zrealizowanego wśród przedstawicieli szkół wyższych wskazują na powszechne w ostatnich 5 latach doświadczenie uczelni we współpracy z przedsiębiorstwami w zakresie staży i praktyk, bądź pracy okresowej absolwentów i doktorantów (młodszej kadry dydaktycznej uczelni). Większość respondentów deklaruje tez wspólne projekty naukowo-badawcze zrealizowane w ciągu ostatnich lat z przedsiębiorcami, bądź dla przedsiębiorców. Z deklaracji przedstawicieli badanych uczelni wynika też, że powszechną praktyka stało się już zapraszanie potencjalnych pracodawców do prowadzenia okresowych wykładów dla studentów w ramach przedmiotów kierunkowych. Badani zgłaszają też regularne prowadzenie kursów zawodowych dla pracowników przedsiębiorców oraz współpracę przy formułowaniu programów studiów.


Należy podkreślić, iż polscy pracodawcy nadal najczęściej (45%)[1] wskazują na brak odpowiednich kwalifikacji, umiejętności zawodowych i wiedzy jako najczęstsze przyczyny występowania luki w zasobach ludzkich firmy. Poszukują pracowników umiejących „zacząć od razu”, znających maszyny i urządzenia biurowe oraz techniczne. Największy deficyt w kwalifikacjach absolwentów upatrują w braku znajomości nowoczesnych rozwiązań i technologii oraz braku umiejętności operacyjnego wykorzystania akademickiej wiedzy.
W okresie raptownej zmiany technologicznej podstawowe kwalifikacje potencjalnych pracowników bez względu na sektor i branże powinny obejmować:
·         umiejętności zarządzania projektami,
·         umiejętności zarządzania cyklem życia produktu,
·         umiejętności oceny ryzyka i zarządzania bezpieczeństwem,
·         umiejętności zarządzania zasobami ludzkimi w wielostopniowych partnerskich sieciach współpracy,
·         umiejętności zarządzania projektami inwestycyjnymi i zarządzania ryzykiem czasowym i kapitałowym,
·         umiejętnością zarządzania w sytuacjach kryzysowych.

Tzw. umiejętności „od razu”, decydujące o zatrudnialności absolwentów na rynku pracy w imitacyjnym modelu innowacyjności, różnicują się w zależności od sektora inteligentnego wzrostu i zrównoważonego rozwoju. Zostały one szczegółowo opisane w raporcie.
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz